Zwykły dzień w Wilczym Szańcu

Poza Hitlerem stałymi mieszkańcami kwatery głównej byli jego adiutanci, ordynansi, oficerowie Sztabu Operacyjnego Wehrmachtu, lekarze, sekretarki i stenotypistki. W 1944 r. w Wilczym Szańcu przebywało łącznie około 2500 osób (generałowie, oficerowie, żołnierze obsługi, cywile). Pracowały tutaj także kobiety, zazwyczaj jednak nie więcej jak 20 na raz. Ewa Braun (przyjaciółka Hitlera) nigdy tutaj nie była (także w żadnej innej kwaterze wojskowej).
W porównaniu z luksusowymi rezydencjami Hitlera w Berlinie i na Obersalzbergu, Wilczy Szaniec był wyposażony bardzo skromnie, tylko w niezbędne, przede wszystkim drewniane meble. Wszystkie pokoje oraz pomieszczenia w bunkrach, budynkach i barakach były stosunkowo małe i surowo urządzone, wyłożone drewnem, otynkowane i pomalowane na biało. Podłogi w poszczególnych pomieszczeniach wyłożone były albo parkietem albo dywanami.

Hitler mieszkał w tak zwanym bunkrze naczelnego wodza. Był to betonowy kloc (36 x 36 m i 11 m wysokim) bez okien, z grubymi 5-6 metrowymi ścianami i bez bezpośredniego dopływu powietrza. Podwójny dach tego
bunkra miał 8 m grubości. Gabinety i prywatne pomieszczenia w obiekcie Hitlera były urządzone i wyposażone skromnie. W sypialni stało łóżko polowe, szafa, regał z książkami, stół i dwa krzesła, wszystko
na prostym i dość prymitywnym dywanie. Tak samo prymitywnie wyglądały pomieszczenia mieszkalne innych mieszkańców Wilczego Szańca. Dla wielu z nich były one za małe i za wąskie, poza tym wentylatory w bunkrach działały zbyt hałaśliwe i ich odgłosy nie pozwalały wielu spośród stałych mieszkańców spokojnie spać.

Włoski minister spraw zagranicznych hr. Galeazzo Ciano tak opisał w swoich pamiętnikach Wilczy Szaniec: „…nie widać żadnej kolorowej plamki, żadnego żywego odcienia Przedpokoje pełne są palących, jedzących i dyskutujących
ludzi. Zapachy kuchni, mundurów i „ciężkich butów.”
Tryb życia Hitlera w Wilczym Szańcu był dla ludzi z jego otoczenia stałym obciążeniem. Przede wszystkim oficerowie, którzy na stałe mieszkali w Kwaterze Głównej i musieli mu do późnych godzin nocnych towarzyszyć, skarżyli się na przemęczenie. Hitler chodził późno spać i wstawał także dosyć późno. Po śniadaniu zapoznawał się ze raportami o położeniu na frontach. Potem szedł na spacer, przeważnie ze swoim owczarkiem. O godz. 12.00 rozpoczynała się narada sytuacyjna, trwająca zazwyczaj do dwóch godzin. Obok Hitlera brali w niej udział jego adiutanci, oficerowie Naczelnego Dowództwa Sił Lądowych i Sztabu Operacyjnego Wehrmachtu, oficerowie Luftwaft, Kriegsmarine
i Waffen SS. Stałymi uczestnikami tych narad byli: marsz. Keitel, gen. płk Jodl, rzadziej Goring Himmler i Speer. Referentem, który zdawał relacje z aktualnych wydarzeń na frontach, był prawie zawsze Jodl. Na zakończenie narady Hitler podpisywał przeróżne rozkazy i zarządzenia. O godz. 14.00 rozpoczynał się obiad. Początkowo Hitler jadał w towarzystwie współpracowników i zaproszonych gości w Kasynie 1. Od września 1942 r. jadł zazwyczaj samotnie lub tylko w kręgu osób ze swojego najbliższego otoczenia. Po obiedzie Hitler robił sobie przerwę na odpoczynek – rzadko przyjmując w tym czasie gości. O godz. 18.00 rozpoczynała się w bunkrze Hitlera wieczorna narada sytuacyjna, ponownie z Jodlem jako sprawozdawcą. Po kolacji Hitler spotykał się ze współpracownikami i zaproszonymi gośćmi na tak zwanych wieczornych herbatkach, które często przeciągały się do godz. 3.00 nad ranem. Początkowo przy tej okazji prowadzone były przeróżne rozmowy, później spotkania te przemieniły się w monologi Hitlera. Rola potencjalnych rozmówców coraz częściej ograniczała się do słuchania wywodów
Hitlera. Szara codzienna rzeczywistość w Kwaterze Głównej Hitlera przerywana była zazwyczaj tylko z uroczystych bądź nadzwyczajnych okazji (urodziny Hitlera, przyjęcie gości). Od lata 1942 roku Hitler i inni mieszkańcy Wiczego Szańca coraz częściej skarżyli się na wybór tego miejsca pod lokalizację Kwatery Głównej. Hitler powiedział kiedyś, że wybrano najbardziej bagnisty, najbogatszy w komary i klimatycznie najbardziej niekorzystny teren. Poza tym ironicznie dodał, że wybrany pod kwaterę teren był: „…prawdopodobnie najtańszym kawałkiem ziemi w całych Prusach Wschodnich”. Liczne jeziora i bagniste tereny, otaczające Wilczy Szaniec, były idealną wylęgarnią dla komarów i much. Dlatego konieczne było noszenie na zewnątrz budynków siatek przeciw komarom na
głowach. Z tego powodu też pomieszczenia koszarowe oddziału przybocznego SS otrzymały żartobliwą nazwę „komarowego przytułku”. Pobyt w kwaterze głównej w lesie rastemborskim stawał się z biegiem czasu dla ludzi z otoczenia Hitlera coraz bardziej nieznośny, nie tyle z powodów klimatycznych czy pogodowych, co z przyczyn psychologicznych.
Przede wszystkim w latach 1943-1944, kiedy to Hitler z każdym miesiącem stawał się co raz bardziej ponury i zamknięty w sobie. Ludzie z jego najbliższego otoczenia, oficerowie odwiedzający sporadycznie kwaterę główną, ale
też oficjalni goście coraz częściej byli świadkami jego napadów wściekłości. Po klęskach na froncie, nie raz i nie dwa, wypowiadał się w uwłaczający honorowi sposób o kwalifikacjach generałów oraz oficerów, stale ich przy tym
obrażając. Im bardziej humory Hitlera przenosiły się na jego otoczenie, tym bardziej nieznośna i przygnębiająca była atmosfera w kwaterze i pobyt w niej.
To życie, w oderwaniu od świata charakterystyczne dla kwatery głównej tamtego okresu, najlepiej scharakteryzował szef Sztabu Operacyjnego Wehrmachtu, gen. Płk. Jodl, który określił Wilczy Szaniec jako “połączenie klasztoru
z obozem koncentracyjnym”.

Kopiowanie jest zabronione!